Do pracy bardzo się nie chciało, wszędzie tak jakoś głośno i za dużo ludzi. Z powrotem dwa przystanki,żeby przeczekać burzę, ale jak już zaczęłam pedałować jechało się zajebiście.
Rano do sklepu, potem za gorąco i za leniwo się zrobiło. Pod wieczór wyruszyliśmy, ale burza zmusiła do powrotu. Bąk - Cisewie - Karsin - Cisewie - Bąk
Pierwszy dzień bez deszczu, dystans przyzwoity, tempo bardzo spokojne, bo wczoraj wraz z zatruciem dopadło mnie jeszcze przeziębienie i gorączka. Pojechaliśmy do miejscowości Odry, żeby zobaczyć Kamienne Kręgi,wielkie cmentarzysko założone 2000 lat temu przez skandynawskie plemię Gotów. Potem ruszyliśmy na Konarzyny, żeby zjeść obiad w upatrzonej wcześniej oberży, która jak się później okazało jest dość stara chociaż po liftingu. Jedzenie takie sobie, ale aranżacja wnętrzna na piątkę z plusem, oby więcej takich miejsc na polskich wsiach.Ciekawskich odsyłam na stronę www.tabakiera.com.pl.
Pojechaliśmy do Wdzydze na obiad piękną ścieżką prowadzącą wokół jeziora, a potem do domu z małym postojem, bo oczywiście zaczęło padać. Znalazłam pierwszego grzyba :). Trasa: Bąk - Borsk - Wdzydze Tucholskie - Gołuń - Wdzydze - Gołuń - Olpuch - Konarzyny - Żebrowo - Bąk
Po nieudanym porannym grzybobraniu, postanowiliśmy jechać na obiad do Karsina, gdzie w Gesie (zabytek z PRL) można zjeść dobry obiad za przyzwoitą cenę. Z powrotem wpadliśmy do Abisynii, licząc na to, że może tam nie pada i temperatura jest powyżej 20C. Niestety rozczarowaliśmy się, więc ruszyliśmy leśnym duktem w poszukiwaniu pomnika poległych. Dojechaliśmy na kwaterę i surprise...znowu zaczęło padać :(.
Jeżdżę sobie od kilku lat, skutecznie zarażona pasją do pedałowania przez brata. Na razie poza lokalnymi trasami,udało mi się wybrać na dwie dłuższe wyprawy (Łódź - Gorzów Wlk. oraz Łapy - Ostróda) i było zajebiście, pomimo wiatrów przed Licheniem,chmar komarów w puszczy i kierowców idiotów.Ten rok zapowiada się jeszcze ciekawej, 3 wyprawy zaplanowane:)))))))))))))))