Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:596.33 km (w terenie 49.50 km; 8.30%)
Czas w ruchu:27:30
Średnia prędkość:21.68 km/h
Maksymalna prędkość:50.23 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:39.76 km i 1h 50m
Więcej statystyk

Karolówka 2011 - Etap Dawka

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Karolówka 2011
Raniutko wyruszyliśmy automobilem w towarzystwie taty Kociurady i Dawka, który nieobecny ciałem na Karolówce, chciał chociaż posmakować religijnej zadumy odwożąc nas do Łąk, czyli tam gdzie się wszystko zaczęło.

Na miejscu czekał już Lemur, a wkrótce dojechał Lobotomasz z Józkiem. Po szybkim śniadaniu, pożegnaniu Dawka, ruszyliśmy. Pogoda cudna, wraz z upływem godzin robiło się coraz cieplej i słoneczniej, pewnie wtedy wszyscy zaczęli myśleć, że zły los, który nas prześladował przed wyjazdem to ściema.

Jechało się bosko, noga podawała, trzeba było nawet stanąć,żeby zdjąć pierwszą warstwę termoaktywną i wtedy dołączył do nas Józek, który jak to Józek zaczął robić fotki.

To co Józki lubią najbardziej. © evesiss


Na samą wyprawę cieszyłam się bardzo, ale hamowałam się z entuzjazmem, bo gdzieś w głowie galopował ranny Łoś i tak obiecałam, że jeden etap zadedykuję właśnie jemu. Decyzja o tym, który to będzie etap miała zapaść na koniec Karolówki, ale wojtylątka chciały inaczej.

Glebę zaliczyłam w okolicach Poniatowej nie dość, że w identyczny sposób jak Dawko, czyli na mokrych torach przecinających drogę, to jeszcze upadając na lewy łokieć i nadgarstek. Od razu w głowie czarne myśli, że ręka będzie w gipsie, ból niesamowity, puchnący nadgarstek i szybka decyzja, czy wracamy na kwaterę, czy jedziemy dalej. Pojechaliśmy dalej, w Opolu Lubelskim zaopatrzyłam się w kolejną opaskę uciskową ( w komplecie posiadam już jedną na achillesa, dwie na kolana, no i teraz trzecia na nadgarstek) oraz maść na stłuczenia. Jak tak dalej pójdzie, w sakwach będę wozić więcej różnego rodzaju opasek niż ciuchów;)

Drogi polskie jakie są, każdy wie, dlatego bez zdziwienia obserwowałam drogowskazy z informacją o wybojach, przełomach i innego rodzaju atrakcjach. Ja bez zdziwienia, ale obita ręka już trochę mniej i tak z elStamperem zmodyfikowaliśmy pierwszy etap, jak się ostatecznie okazało nieznacznie, bo jedynie zaoszczędziliśmy jakieś 8 km. Lobotomasz nie ukrywał oburzenia.

Jako pierwsi dotarliśmy do Lasu Dębowego, gdzie wkrótce dołączyła reszta pielgrzymki.

Swojsko. © evesiss


Przedokresie. © evesiss


Po postoju przy wodopoju, kurewskim podjeździe, gdzie chłopaki odpadli, dojechaliśmy do Kazimierza Dolnego.

A co tam rozdają? - pomyśleli. © evesiss


Buzi, buzi. © evesiss


I tak skończył się pierwszy etap Karolówki, który został przypieczętowany złotymi myślami na temat Kupichy i zombi na rowerach.

Pucu pucu

Piątek, 29 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria nie sama
Ostatnie przygotowania do Karolówki, Magiczny wypucowany i gotowy, już się nie mogę doczekać.

Nie lubię mojego MP3

Czwartek, 28 kwietnia 2011 · Komentarze(6)
Kategoria sama, nie sama
Dostałam wczoraj do obsłuchania zajebistą płytkę Destroyera, pomyślałam,że super będzie się z nią dzisiaj rano jechało do pracy, więc wrzuciłam na MP3.

Wsiadam, szukam i nie ma, znowu to dziadostwo się zepsuło, może wzięło sobie do mikrochipa zbyt poważnie tytuł płyty i zrobiło kaputt. Ale nic to, Magiczny naprawdę chodzi jak cacuszko po przeglądzie.

Żarty się skończyły, koniec nabijania się z Karola, Wielkanocy i zmartwychwstania, po pracy odebrał mnie elStamper i złapał kolejną gumę, Łoś się połamał, ja się męczę z kolanem, Sieku się przewrócił, aż strach pomyśleć jaka nas jeszcze kara spotka.

Magiczny na przeglądzie

Środa, 27 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria sama
Do pracy, gdzie koło południa Magiczny przekazany elStamperowi, który zabrał go na przegląd. Po pracy do elStampera po odbiór Magicznego i na piwko w super nowej miejscówce,a potem do domu.

Magiczny chodzi jak marzenie.

Pracka

Wtorek, 26 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria sama

U cioci...

Niedziela, 24 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria nie sama
elStampera na świąteczny obiadek, gdzie elStamper był Bartusiem, Barteczkiem, Bartuniem, ohhhhh how sweeeeet, rozczuliłam się.

Bez spinania dojechaliśmy gonieni przez chmury i grzmoty, z powrotem cały czas pod wiatr, który nie chciał odpuścić nawet pod wieczór. Fotek brak, pomimo fajnej trasy, nie widziałam nic wartego upamiętnienia.

Co do trasy odsłyłam na blog elStampera, który może w przyszłym roku na Wielkanoc doda dzisiejszy wpis.

Dzień świra

Sobota, 23 kwietnia 2011 · Komentarze(7)
Kategoria nie sama
Dzień wolny zaplanowany był w najmniejszym szczególe, umówiona z elStamperem między 10.30 a 11, mieliśmy zrobić konkretniejszy dystans, w Kaletniku spotkać się z Lobotomaszem na piwku (ten jednak zdezerterował uznając, że godzina 12 to za późno, bo przed nim przecież sezon orki i siewu).

Zajadałam solidne śniadanie, aż tu nagle telefon, po drugiej stronie słuchawki elStamper oznajmiający, że właśnie złapał gumę (Kara boska najpierw spadła na mnie z kolanem, później dopadła Łosia, więc nadszedł czas na elStampera, Lobotomaszu uważaj co będziesz zamawiał do jedzenia na Karolówce). Zaproponowałam,że przyjadę z odsieczą, czyli łyżkami do opon. I tak, nie śpiesząc się dokończyłam śniadanie i wyruszyłam.

Na miejscu okazało się, że elStamper zdążył już z tatą przebić jedyną dętkę, którą posiadał, no i zaczął się wulkanizator tour. Niestety panowie pracujący w tych punktach usługowo-handlowych mieli dętki rowerowe w dupie i najwyraźniej naprawdę nie mieli ochoty zajmować sobie głowy w Wielką Sobotę tak błahymi naprawami,ku rozpaczy mojej i elStampera. Ostatecznie stanęło na kupnie nowych dętek, pomyślnej wymianie tej felernej, tym razem przy użyciu łyżek, a nie śrubokrętu ;) Z domu udało się wyruszyć o 13:59.

Jechało się tak wyśmienicie, że przez moment rozważaliśmy czy by nie dało rady zrobić jednak pierwotnej traski, ale niestety przegięłam i przed Będzelewem kolano dało o sobie znać pierwszy razy. Wobec czego trasa została zmodyfikowana i już spokojniejszym tempem z kilkoma postojami na jedzenie i weryfikację mapy dojechaliśmy na Olechów City.

Człowiek lasu i rowery dwa. © evesiss


Przejechać się nie zawsze dało. © evesiss



Już po drugiej stronie. © evesiss


To było silniejsze od niego. © evesiss


Takie nawierzchnie też swój urok mają. © evesiss


A na koniec zagadka, co autor miał na myśli mówiąc "zestaw naprawczy"?

Wiesna

Piątek, 22 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria sama, nie sama
Po wczorajszym lemurowym chilloucie nie chciało się szaleć, 5nizza przygrywała, rower sam mnie dowiózł do pracy. A pogoda cudna, czapka niepotrzebna, długi rękaw niepotrzebny,wiosna:)))

Dla czepialskich zaznaczę tylko, że nie znam rosyjskiego, podaba mi się tylko jego brzmienie i nie mam pojęcia o czym jest piosenka, ale tytuł wydaje mi się adekwatny do pory roku.



Po pracy na pyszne lody z elStamperem.

Błogo

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria nie sama
Nie mogłam dzisiaj spać, niecierpliwość i ciekawość nie dała, ale jak już wsiadłam to genialnie, Magiczny jest genialny, pogoda jest genialna, nawet odo dzisiaj genialne się pokazało 4,800:) aż się przykro zrobiło jak dojechałam do pracy i co, to już...

Pozostaje tylko jedno pytanie, Łosiu czemu dopiero teraz Cię olśniło, ile kilometrów straciłam?


Po pracy z Lemurem na pożegnalne piwko w słońcu, na trawce pod chmurkami, super (miałyśmy znowu mały problem otwieraczowy, na szczęście Lemur zdobyła wypasioną zapalniczkę z otwieraczem), a potem na buzi do ElStampera w lekkim stanie nieważkości.

There's still hope

Środa, 20 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria sama
Fajnie się teraz śmiga, podoba mi się, ale nie o tym dzisiaj, przyjechałam sobie do pracy, idę do szatni, a tam urzędują Panie sprzątaczki i dzwonią na seks linię. No i wysłuchuje stękania, jękania, ochów i achów i tak sobie myślę, kurczę jakie fajne są te panie, w dupie mają świąteczne mycie okien, posty, zmartwychwstania itd, itp.:)))))

Wróciłam po pracy i jest, zmiana mostka to pikuś, mogę być samozwańczą servicewoman od mostków na Karolówce:)Fotki w trakcie i po liftingu.

Przytłaczające. © evesiss


Monstrum i maleństwo (40 g lżejsze) © evesiss


I jeszcze jedna poza. © evesiss