Odreagować, wypocić toksy z całego tygodnia. Na początku do Kasabian, a na końcu The Mystery Jets dodali skrzydeł. Niby sama, ale na Byszewskiej Łoś mnie dogonił i częściowo razem, a potem znowu sama.
Staruszkowie wrócili tak zmęczeni,że od rana cisza w domu jak makiem zasiał. Nie chciałam hałasować, niech sobie pośpią i zmęczą kaca, a że nie miałam co z sobą zrobić i prognozy lobotomiko-lemurowo-elstamperowe się nie sprawdziły to wsiadłam na rower. Czułam niedosyt po wczorajszym.Planu nie było, tam gdzie oczy i nogi poniosą. Poniosły przez: Nowosolna - Byszewy - Borchówka - Kalonka - polecam podjazd na ul.Pszenicznej - Kopanka - Boginia - Dobra - Kiełmina - Łagiewniki- Olechów. W Kopance naszła mnie myśl,żeby pojechać trasą co ostatnio całą ekipą jechaliśmy przed wyprawą jeszcze,zjechać sobie tym fajnym leśnym zjazdem w Łagiewnikach i prawie się udało, niestety w lesie wybrałam odbicie w lewo, a nie w prawo i z całego trudu nagrody nie miałam. Magiczny taką dziurę zaliczył,że boję się o jego zdrowie. Dziś towarzyszył mi Cage the Elephant (polecam na rower), a później sobie shufflowałam. Wniosek: Nick Cave i Massive Attack nie pomagają na podjazdach.
Po powrocie zjadłam kopę makaronu z schaboszczakiem, pół czekolady i estoy muy contenta.
Cudna pogoda, szkoda,że pracuje. Do pracy znowu z Florence, rozjechałam kilku pieszych, opieprzyłam jednego kierowce. W domu Broken Bellsowałam i Fyfowałam, fajny dzień.
Dziękuję Łosiu jeszcze raz oficjalnie. Łzy lecą, lakier do włosów nie pomaga, wieje dziś. W domu posłuchałam Broken Bells i muszę przyznać, że są wielce OK. Trzeci kawałek (Your head is on fire - chyba) trochę zalatuje 60s i 70s, ale cała płytka niczego sobie. Do pracy z moim ukochanym Florencem, już staro brzmi ta płyta, ale nic nie poradzę, zajebiście mi się do niej jeździ. p.s.urlop na grudzień zaklepany,pytanie czy go dostanę?
A z powrotem goniłam zająca, zając uciekał ,uciekał, dogoniłam, zrównałam się, a zając do mnie: "wyścigi, wyścigi?", odjechałam, ale szacun dla zająca na starej kozie jechał, a wyciągał ponad 30 na godzinę, i dzwonił na łażących po ścieżce:)
Wrzuciłam sobie dziś Editorsów, nie podaba mi się ta płyta, wcześniejsze są dużo fajniejsze,wokal brzmi za monumentalnie, za ciężko i teksty też kiepskie.Na 42 km tak zmokłam i zmarzłam,że marzyłam tylko o gorącym prysznicu. Trasa: Olechów - Nowosolna - Kalonka - Borchówka - Boginia - Stare Koszewy - Janówki - Jaroszki - Moskwa (tutaj mój GPS nawalił i konieczna była konsultacja telefoniczna z Łosiem) - Grabina - Kalonka - Nowosolna - Olechów
Bardzo lubię z tą płytką jeździć. Kelisek po przeglądzie, mam nowe czadowe okulary, jeszcze tylko wyczyścić rowerek, przykręcić bagażnik i Borderlands here we come (urlop dostałam :))))))))))))))))))))))))))))))
Jeżdżę sobie od kilku lat, skutecznie zarażona pasją do pedałowania przez brata. Na razie poza lokalnymi trasami,udało mi się wybrać na dwie dłuższe wyprawy (Łódź - Gorzów Wlk. oraz Łapy - Ostróda) i było zajebiście, pomimo wiatrów przed Licheniem,chmar komarów w puszczy i kierowców idiotów.Ten rok zapowiada się jeszcze ciekawej, 3 wyprawy zaplanowane:)))))))))))))))