Dzień świra

Sobota, 23 kwietnia 2011 · Komentarze(7)
Kategoria nie sama
Dzień wolny zaplanowany był w najmniejszym szczególe, umówiona z elStamperem między 10.30 a 11, mieliśmy zrobić konkretniejszy dystans, w Kaletniku spotkać się z Lobotomaszem na piwku (ten jednak zdezerterował uznając, że godzina 12 to za późno, bo przed nim przecież sezon orki i siewu).

Zajadałam solidne śniadanie, aż tu nagle telefon, po drugiej stronie słuchawki elStamper oznajmiający, że właśnie złapał gumę (Kara boska najpierw spadła na mnie z kolanem, później dopadła Łosia, więc nadszedł czas na elStampera, Lobotomaszu uważaj co będziesz zamawiał do jedzenia na Karolówce). Zaproponowałam,że przyjadę z odsieczą, czyli łyżkami do opon. I tak, nie śpiesząc się dokończyłam śniadanie i wyruszyłam.

Na miejscu okazało się, że elStamper zdążył już z tatą przebić jedyną dętkę, którą posiadał, no i zaczął się wulkanizator tour. Niestety panowie pracujący w tych punktach usługowo-handlowych mieli dętki rowerowe w dupie i najwyraźniej naprawdę nie mieli ochoty zajmować sobie głowy w Wielką Sobotę tak błahymi naprawami,ku rozpaczy mojej i elStampera. Ostatecznie stanęło na kupnie nowych dętek, pomyślnej wymianie tej felernej, tym razem przy użyciu łyżek, a nie śrubokrętu ;) Z domu udało się wyruszyć o 13:59.

Jechało się tak wyśmienicie, że przez moment rozważaliśmy czy by nie dało rady zrobić jednak pierwotnej traski, ale niestety przegięłam i przed Będzelewem kolano dało o sobie znać pierwszy razy. Wobec czego trasa została zmodyfikowana i już spokojniejszym tempem z kilkoma postojami na jedzenie i weryfikację mapy dojechaliśmy na Olechów City.

Człowiek lasu i rowery dwa. © evesiss


Przejechać się nie zawsze dało. © evesiss



Już po drugiej stronie. © evesiss


To było silniejsze od niego. © evesiss


Takie nawierzchnie też swój urok mają. © evesiss


A na koniec zagadka, co autor miał na myśli mówiąc "zestaw naprawczy"?

Wiesna

Piątek, 22 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria sama, nie sama
Po wczorajszym lemurowym chilloucie nie chciało się szaleć, 5nizza przygrywała, rower sam mnie dowiózł do pracy. A pogoda cudna, czapka niepotrzebna, długi rękaw niepotrzebny,wiosna:)))

Dla czepialskich zaznaczę tylko, że nie znam rosyjskiego, podaba mi się tylko jego brzmienie i nie mam pojęcia o czym jest piosenka, ale tytuł wydaje mi się adekwatny do pory roku.



Po pracy na pyszne lody z elStamperem.

Błogo

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria nie sama
Nie mogłam dzisiaj spać, niecierpliwość i ciekawość nie dała, ale jak już wsiadłam to genialnie, Magiczny jest genialny, pogoda jest genialna, nawet odo dzisiaj genialne się pokazało 4,800:) aż się przykro zrobiło jak dojechałam do pracy i co, to już...

Pozostaje tylko jedno pytanie, Łosiu czemu dopiero teraz Cię olśniło, ile kilometrów straciłam?


Po pracy z Lemurem na pożegnalne piwko w słońcu, na trawce pod chmurkami, super (miałyśmy znowu mały problem otwieraczowy, na szczęście Lemur zdobyła wypasioną zapalniczkę z otwieraczem), a potem na buzi do ElStampera w lekkim stanie nieważkości.

There's still hope

Środa, 20 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria sama
Fajnie się teraz śmiga, podoba mi się, ale nie o tym dzisiaj, przyjechałam sobie do pracy, idę do szatni, a tam urzędują Panie sprzątaczki i dzwonią na seks linię. No i wysłuchuje stękania, jękania, ochów i achów i tak sobie myślę, kurczę jakie fajne są te panie, w dupie mają świąteczne mycie okien, posty, zmartwychwstania itd, itp.:)))))

Wróciłam po pracy i jest, zmiana mostka to pikuś, mogę być samozwańczą servicewoman od mostków na Karolówce:)Fotki w trakcie i po liftingu.

Przytłaczające. © evesiss


Monstrum i maleństwo (40 g lżejsze) © evesiss


I jeszcze jedna poza. © evesiss

Szukanie pozycji

Wtorek, 19 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria nie sama
Już drugi dzień w krótkich gatkach, bez czapki, wiatr we włosach i bez bólu, a na to wszystko...zasmażka!!!!!!!!!!!!:)))))))super, super, super, rzeczywiście po obniżeniu siodełka, tyłek przestał szukać miejsca, tylko zacnie i spokojnie spoczywa w jednym, rower wydaje się dużo mniejszy i poręczniejszy, noga trochę inaczej zaczęła pracować i ciężko jest mi wyczuć kiedy ciągnąć w górę kliki, ale kolana odciążone, bo najbardziej czuję uda. Zajebiście mi się jeździ, stęskniłam się za taką jazdą :))))))))))))))
A co to będzie po wymianie mostka...a teraz let me out, ja już chcę jeździć, nie chce mi się tutaj siedzieć.

Alleluja, praise the lord (of the bikes)

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria sama
Przeczytałam zadaną obowiązkową lekturę, zastosowałam się do wskazówek, jeszcze bardziej obniżyłam siodło i co... kolano nie boli, a próbowałam, naciskałam mocniej i mocniej, teraz je bardziej odczuwam przy chodzeniu.

Obiecuję i przysięgam, że już zawsze będę się stosować do porad starszego brata, Łoś masz u mnie piwo, a tam piwo, baryłkę, albo co tam sobie zażyczysz:))))))))))))

Niekochane dzieci

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · Komentarze(5)
Kategoria sama
Wczoraj przed zajęciami zaplanowałam krótki rozjazd, minął kolejny tydzień bez rowerowania, leki zaczęły działać, więc pomyślałam nie ma co siedzieć,trzeba sprawdzić kolano.

Już byłam gotowa do wyjścia, kiedy wpadł Łosiu, zerknął na Magicznego i doznał olśnienia,że do stosunkowo małej ramy, mam założony największy mostek 120 mm. Po raz kolejny okazało się, że Magiczny był montowany przez jakiegoś laika, ciekawe co jeszcze oprócz kierownicy przykręconej pod złym kątem i zbyt długiego mostka, da się wykryć po dwóch latach:(

Nowy mostek, już zamówiony więc Magicznego czeka kolejne odchudzenie w tym sezonie, ale będzie z niego lasek:))

Po rowerowych zakupach, miałam godzinę na pedałowanie, zaczęłam spokojnie, ale jestem taka wyposzczona, że nacisnęłam intensywniej i było zajebiście. Naiwnie pomyślałam, że dostałam dobrze dobrane leki, skoro nie czuję już kręgosłupa i kolana. Taaaaaaaaa.... po około 10 km, kolano zaczęło się odzywać i odechciało się wszystkiego. Bardzo frustrujące, kiedy siła jest, pedałować się chce, a ból nie daje. Kurwa mać.

Do domu ponownie wróciłam tylko dzięki lewej nodze. Nic to, Karolówka here I come, pewno sobie nie poszalaje, ale muszę jechać.

Jeżdżąc po wsiach widać już dzieci usadzone przez "kochających rodziców" w bramach swoich posesji z żonkilami i innymi chwastami. Nasuwa się tylko jedna refleksja, miałam/ mam ;) zajebiste dzieciństwo.

Biker na uwięzi

Poniedziałek, 11 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria sama
Po tygodniowej przymusowej przerwie, postanowiłam sprawdzić jak kolano/a (niestety drugie też zaczęło pobolewać, nie wspomnę o kręgosłupie). Na początku lightowo, po pierwszych kilku metrach czułam się jakby ktoś mnie z klatki wypuścił;)I tak równomiernie kręciłam, aż na horyzoncie dostrzegłam zająca, nie wytrzymałam i cisnęłam, niwelując dystans okazało się,że zając jest wyposażony w znajomą torebkę, która działa niczym mega światło odblaskowe...no i tak upolowałam dziś na ścieżce Lemura. Szybka wymiana zdań, kawałek wspólnie przejechanej trasy i nadszedł czas rozstania, niestety praca nie wybiera.

Gonitwa za Lemurem nie wyszła na dobre, kolano się odezwało, wizyta u lekarza ustalona na środę, czekam na werdykt:(

Easy Rider

Sobota, 2 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria nie sama
Z ElStamperem relaksacyjnie, bo kolano cały czas dokucza, na mały Gałkówek Tour, gdzie dołączył się samotny biker, głodny towarzystwa i wspólnego pedałowania. I tak z nami jechał, aż gdzieś za Justynowem zniknął za horyzonetem bez pożegnania.

ElStamper i kolejna przymiarka to za małej ramy. © evesiss